Podsumowanie Superpucharu III edycji PLP – Podlaska Liga Piłkarska
jnet

Podsumowanie Superpucharu III edycji PLP

Trzecia edycja Superpucharu PLP za Nami. Czy była najlepsza ? Nie wiemy, na pewno poziom był zdecydowanie wyższy niż w dwóch poprzednich, bowiem II-ligowcy postawili momentami ciężkie warunki a i beniaminkowie pokazali, że nie będą zespołami, które wystawiają „kuferki” i poproszą o najmniejszy wymiar kary. Technologicznie też był przeskok, bo VEO hulało cały weekend. Fakt, nie było idealnie, bo przecież w sobotę jakość była – delikatnie mówiąc – słaba. Dobrze się stało, że w niedzielę wiedzieliśmy już dlaczego – to ufo postanowiło łapać sobie zasięg z routera oddalonego o 20 metrów i umiejscowionego za ścianą, nie zaś z najbliższego, do którego miało bezpośredni dostęp. Ot taki sobie, zielony wybryk natury 🙂 Nie pogniewacie się więc, jak sobotnie mecze wrzucimy na „śmietnik” a oddamy Wam transmisje w najbliższych kolejkach ligowych 😉 ?

Sam przebieg superpucharu był mocno dynamiczny i sypnął niespodziankami.
Sobotę zaczęliśmy najlepiej jak mogliśmy – od super widowiska, w którym INTaF pokonał FC Bajagę 3:2 i pokazał, że w tym sezonie na parkiecie VI LO będą niezwykle mocni…
Później „nowa” odsłona Aptela pokonała Rainter 5:2, ładnie kibicom przedstawił się niejaki białogłowy Cybulko, ale brylował Wojtek Sadowski, który wysłał jasny sygnał do Reprezentacji PLP, że czeka na powołanie…
Pierwszą niespodziankę mieliśmy w trzecim, a właściwie w czwartym sobotnim spotkaniu, gdzie PTH Maltrans Znienacka uległ ZPS Biaformowi 1:2. W zwycięskim zespole brylował „Przemiel”, który swym blaskiem przyćmił przytłumione tego dnia gwiazdy Maltransu.
Pięciu minut zabrakło Walecznym Orłom, by wywalczyć remis i doprowadzić do karnych z jak się okazało – późniejszym finalistą Poltankiem. Finalnie doświadczenie i umiejętności wzięły górę – dwa gole „Gora”, jeden Chaniewskiego i Poltank zwyciężył 3:0.
Pierwszą serię rzutów karnych mieliśmy w meczu Top Auto z Konceptbudem. Mecz z podtekstami – w szeregach Opelków byli gracze właśnie „budowlanych” – Piotrek Giełażyn i Karol Naumnik ( w kadrze jeszcze Mateusz Adamski), Konceptbud zaś w zupełnie nowej odsłonie, z zaciągiem z upadłego Rajkomu. Efekt ? Walka, ambicja i 20 minut pełne walki. Karne, który rozstrzygnął bohater tego popołudnia – Patryk Jackowski. Top Auto poza burtą już w pierwszej rundzie !
10 sekund – tyle zabrakło do sensacji w meczu TIM’u z Wiarą Piasta II. Wtedy to „bramkarz” drugoligowców zamiast wyrzucić złapaną piłkę – zostawił ją pod nogami i wykopał, czym zrobił błąd podwójnego dotknięcia. Rzut wolny pośredni wykorzystał „Kondziu” Ołowiecki i doprowadził do rzutów karnych, w których finalnie I-ligowcy okazali się lepsi… Szacunek wygranym, chwała także pokonanym. To było znakomite 20 minut…
4technology bez problemu wygrało z Mają Rozmach 9:0, ale gdyby nie ich dobra wola, to mogłoby się skończyć gładkim 3:0 bez gry. Dwie godziny przed startem Mają Rozmach poinformowało, że w pierwotnej godzinie nie są w stanie zebrać ludzi. Wtedy na pomoc przyszedł terminarz i 4Technology, bowiem można było zapełnić lukę o 13:30, na co zgodzili się „Technologiczni” i przyjechali z minuty na minutę rozegrać 20 minut na parkiecie VI LO. Finalnie rozjechali swoich rywali, ale szacunek za postawę Fair Play należy się Piotrkowi Suwale i spółce. No i ich rywale nie są biedniejsi o pokaźne dwieście, to może jakieś „dwiejście” w tej sytuacji się należy w ramach podziękowań…
Druga część turniejowej drabinki rozpoczęła swoje zmagania od godziny 17:00 i meczu pomiędzy FC DrTusz i CEDC Polmos Białystok. Wynik ? 4:2, „Wilku” show, gol, asysta, czyściciel z tyłu. Fajnie zaprezentował się również Pęza i Gajewski, którzy raz po raz siali spustoszenie w szeregach defensywnych CEDC. „Polmosowcy” zaś również pokazali, że w II lidze nie będą chłopakami do bicia. Grali twardo, z pomysłem… widać było w tym potencjał. Czy Damian Sakowski będzie dużym wzmocnieniem w szeregach CEDC ? Czas pokaże, na dziś wydaje się, że może zapełnić lukę po odejściu „Oktawa”…
M-Fire nie bez kłopotów pokonało FC Progress w stosunku 2:1. Dwa gole Marka Ostaszewskiego pozwoliły „Zapałkom” na awans do niedzielnych spotkań. Z takiego obrotu spraw wcale nie był zadowolony „Dżaki”, który w swoim stylu skwitował to ” i po co nam to było ? Jutro znów trzeba tu przyjeżdżać”… No cóż trzeba było…
CF Bojary w 1/16 mierzyły się z beniaminkiem PLP – Promilem. Chłopaki jakby przestraszeni organizacją, papierologią, halą, szatniami, otoczką… Postanowili zamurować dostęp do swojej bramki i wyczekiwali napastników ekipy Arka Gimiera za podwójną gardą. Finalnie trzy z ciosów znalazły drogę do celu i skończyło się gładkim 3:0 dla faworyzowanych Bojar…
Głośny doping pięknych pań najwidoczniej spętał nogi zawodnikom Vesty, którzy debiutu w nowych trykotach nie zaliczą do udanych. Przegrana 1:2 z „nowym” Osmarem nie była wkalkulowana w weekendowy grafik i poważnie zachwiała moralami tego sympatycznego zespołu przed debiutem w I lidze. Ich pogromcą okazał się znany z wcześniejszych występów w Coolturze – Dawid Kosowski, strzelec dwóch goli.
Multicco Group długo biło w mur, zwany Kamilem Markowskim, ale finalnie udało się go skruszyć i zwyciężyć 1:0. Skromnie, to skromnie, ale z wysokości trybun jak najbardziej zasłużenie. W ekipie Ramisu ucieszył powrót po groźnej kontuzji Bartka Łapki, który mamy nadzieję – szybko wróci do swojej dyspozycji sprzed urazu.
Grubo polecieli mistrzowie z orlika, którzy w wymiarze 7:0 pokonali FC GrubaSSy. W protokole meczowym zapisali się właściwie wszyscy za wyjątkiem „Dawsona” oraz „Gromka”, który stwierdził, że najlepsze trzyma na niedzielne granie. Pozostało nam uwierzyć. Hurtownia w tym spotkaniu niezbyt się zmęczyła, a przy odrobinie szczęścia mogło skończyć się dwucyfrówką.
O 20:00 mieliśmy przyjemność podziwiać debiut drugiego z beniaminków – GTS Nowa Wygoda, który musiał zmierzyć się z obrońcą trofeum – Santosem. Zaczęło się idealnie od szybkiej bramki „Rataja” w 2 minucie spotkania. Trzy minuty później odpowiedział niezawodny Mateusz Kondraciuk, później poprawił w 17′ na 2:1 a w jednej z ostatnich akcji meczu „swojaka” wbił Tomasz Gul. Zwycięstwo to rodziło się jednak w ogromnych bólach i nasuwało się pytanie, czy to GTS postawił tak twarde warunki, czy Santos nie dojechał jeszcze z optymalną formą. Tak czy siak GTS wspierany z trybun przez „Norę” pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.
Jako ostatni w sobotę na placu boju pojawili się świeżo upieczeni pierwszoligowcy – Bosch Service Tech-Car oraz Unibep Bielsk Podlaski. Para, która stworzyła najdłuższą nazwę 1/16 finału pokazała też kawał fajnego futsalu. Pierwsze pięć minut mocno wstrząsnęło Unibepem i na tablicy wyników mieliśmy gładkie 3:0. Później Bosch ewidentnie zszedł z mocy i krótka ławka dawała o sobie znać. Unibep raz po raz groźnie atakował, jednak finalnie udało się strzelić tylko honorową bramkę i to Bosch zameldował się w kolejnej rundzie. Patryk Karolczuk MVP, za dwa gole i asystę…

Niedzielny maraton rozpoczęliśmy znów od mocnego wejścia – Adampol nie zdążył tak naprawdę przywitać się z parkietem VI LO a już trzeba było jechać do domu. INTaF był tego dnia lepszy i zasłużenie pokonał wicemistrzów ligi szóstek 3:0 głównie za sprawą Astapchyka i Dumnycha.
Takie samo 3:0 padło w dwóch kolejnych meczach, w których Aptel wygrał z Biaformem a Poltank z Konceptbudem. W obydwu tych przypadkach zwycięstwa były bezdyskusyjne i pierwszoligowcy zameldowali się w ćwierćfinałach.
Czwarty mecz tej rundy to prawdziwy rollercoaster. Tim vs. 4Technology – w pierwszej połowie to „Technologiczni” mogli a nawet powinni prowadzić, jednak w każdej z dwóch, trzech sytuacji brakowało ostatniego, dokładnego zagrania. Drugą połowę 4Tech zaczął idealnie – w 11 minucie „Dobe” został pokonany przez Darka Brzostowskiego i mieliśmy 0:1. Na cztery minuty przed końcem TIM postanowił wycofać bramkarza i… osiągnął cel. W 18 minucie wyrównał „Lisek” a gdy wszyscy już szykowali się do konkursu rzutów karnych to bramkę stadiony świata strzelił Błażej Kiszło i na 30 sekund przed końcem zapewnił TIM’owi awans do najlepszej ósemki Superpucharu.
W niedzielne popołudnie byliśmy świadkami kolejnego, udanego debiutu w PLP. W ekipie „Zapałek” ujrzeliśmy znanego w środowisku piłkarskim Patryka Fabiszewskiego, który pokazał mnóstwo jakości piłkarskiej i doświadczenia. Mecz był wyrównany, do 18 minuty na tablicy wyników widniał remis. Później „stykówka” w polu karnym, leżący „Masło”, pusta bramka, gol młodego „Woronki” i mamy 2:3. Doktorki jeszcze próbowały z wycofanym bramkarzem, ale zamiast strzelić to stracili i skończyło się 2:4. FC DrTusz pokazał jednak, że w I lidze mogą mieć dużo do powiedzenia.
O krok od sprawienia kolejnej niespodzianki był Osmar, który przegrywał już 2:0 z Cf Bojary, doprowadził do stanu 2:2 i rzutów karnych, w których finalnie poległ. Wyszło doświadczenie na bramce Arka Gimiera, który swoimi psychologicznymi gierkami dwukrotnie wyprowadził przeciwników w pole.
Debiut w nowych barwach i to od razu przeciwko swojemu byłemu zespołowi ? Właśnie takie zadanie miał do wykonania Przemek Zaręba, który od tego sezonu reprezentuje barwy Hurtowni Krokus. Bramki co prawda nie strzelił, ale i tak „Krokusy” popisały się gładkim 3:0 po bramkach „Fayi” i dwóch trafieniach Patryka Szczukiewicza.
Długo i dzielnie stawiał opór dla faworyzowanego Santosu Bosch Service Tech-Car, który wyszedł nawet na prowadzenie w ostatniej akcji pierwszej połowy. Później znów dał o sobie znać błysk geniuszu Matiego Kondraciuka ale to było wszystko, na co w tym meczu pozwolił „Moskal” i jego banda i mieliśmy kolejny konkurs rzutów karnych. Do ćwierćfinału awansował Santos, który wykonał je bezbłędnie, ale po raz kolejny pokazał, że do optimum formy wciąż daleko…
Pierwszym meczem 1/4 finału było spotkanie INTaFu z Aptelem – wzmocnionym już zaciągiem z Turośnianki. Szybki, żywy mecz – godny przynajmniej półfinału. Obie drużyny nie odstawiały nogi, raz po raz kości trzeszczały. Po pierwszych dziesięciu minutach prowadził Aptel, a bramkę w debiucie strzelił Dawid German. Na pięć minut przed końcem wyrównał Andrei Klimuk i znów czekał nas konkurs rzutów karnych. Tu raz jeszcze lepsi okazali się I-ligowcy i ostatnia drugoligowa drużyna musiała pożegnać się z Superpucharem. Bądź co bądź INTaF pozostawił po sobie znakomite wrażenie i na pewno będą jednym z faworytów zbliżających się ligowych rozgrywek.
W drugim ćwierćfinale również nie brakowało walki. Mecz do 19 minuty był niezwykle wyrównany, choć w 7 minucie to „Oktaw” wyprowadził Poltank na prowadzenie. W 19′ bramkarza TIM’u zaskoczył „Maniek”, później do pustaka poprawił „Oktaw” i mieliśmy 3:0, które jednak może być mylące. TIM kończy udział na ćwierćfinale, ale wrażenie jak najbardziej na plus.
Trzeci ćwierćfinał był najbardziej jednostronny. Młodzież z Bojar nie „dojechała” mentalnie na spotkanie z bardziej doświadczonymi kolegami z M-Fire. One man show w wykonaniu „Fabisza”, hattrick i gładkie 4:1. Gol Adama Puchajdy na pożegnanie z Superpucharem, na otarcie łez.
Ostatni, czwarty ćwierćfinał to pojedynek Hurtowni Krokus z Santosem. Hurtowni, która z biało-czarnymi na hali nie wygrała nigdy. Szybki mecz, pełen walki, kunszt Przemka Zaręby, który w swoim stylu urwał się obrońcy i pokonał nowego portero Santosu. Jak się później okazało – było to jedyne trafienie tego meczu – historyczne dla Krokusa. Santos, obrońca trofeum kończy swój udział na 1/4 finału.

Pierwszy półfinał to walka o każdy centymetr parkietu VI LO. Ciężko o inny przebieg, gdy jedną z drużyn są walczaki z Poltanku. Kompletna ekipa – technika, jakość, siła, walka. W meczu z Aptelem udało się strzelić tylko jedną bramkę z rzutu karnego, ale to w połączeniu z jazdą na czterech literach wystarczyło, by awansować do Wielkiego Finału !

W drugim półfinałowym pojedynku M-Fire podejmowało Hurtownię Krokus. „Fabisz” tym razem nie poszalał – skutecznie wyłączony przez blok defensywny rywali, którzy musieli jednak sporo się napracować. A z przodu ? No cóż, przy takiej sile rażenia zawsze coś wpadnie… Najpierw Przemek Zaręba idealnie obsłużył „Jasia” i w 14 minucie było 1:0 a później sam, po swojemu wpakował piłkę do siatki i mieliśmy 2:0.

Wielki Finał, dwóch wielkich tego weekendu drużyn. Ekipy, które do finału nie straciły ani jednego gola a wszystkie swoje spotkania rozstrzygały w regulaminowych 20 minutach… Lepiej trudy weekendowego grania znieśli zawodnicy Hurtowni Krokus – strzelanie rozpoczął Faya, na 2:0 podwyższył Przemek Zaręba i takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona finału. W drugiej „Krokusy” kontrolowały przebieg a i swoje dołożył również Mariusz Gromko i zgodnie z sobotnią obietnicą umieścił piłkę w siatce. Dzieła zniszczenia dopełnił Przemek Zaręba i skończyło się na 4:0.

Hurtownia Krokus zdobywcą Superpucharu III edycji PLP. Gratulujemy !!
Poltank – z takimi ludźmi można iść na wojnę. Walka do utraty tchu, do ostatniej kropli potu. To była przyjemność móc Was podziwiać w ten weekend !!

Superpuchar III edycji przechodzi do historii.

Garść statystyk na koniec :
– Hurtownia Krokus nie straciła gola przez pełne 100 minut weekendowego grania
– rozegraliśmy 31 spotkań w których padło 105 goli, co daje średnią ponad 3 bramek na spotkanie ( mecz trwał 20 minut).
– sędziowie pokazali łącznie 33 żółte kartki ( 1.06 na mecz) i tylko jedną czerwoną – ale nie bezpośrednią ( za dwa „żółtka”)
– w VEO LIVE pokazaliśmy 29 spotkań,
– 3 spotkania ( 2 półfinały i WIELKI FINAŁ) transmitowaliśmy dla Was na naszym kanale YT z niezawodnym komentarzem Pitero.
– jako Organizatorzy przepracowaliśmy 18h w ten weekend.